Polskie Kraby w natarciu pod Kurskiem. Najlepszy sprzęt ukraińskiej armii
Ukraiński atak w obwodzie kurskim jest prowadzony przez oddziały wyposażone m.in. w broń pochodzącą z Zachodu. Obok pojazdów niemieckich i amerykańskich, w natarciu na terenie Rosji uczestniczy także sprzęt z Polski, w tym również armatohaubice Krab. Co sądzą o nich Ukraińcy?
Polskie armatohaubice Krab to jeden z kluczowych systemów artyleryjskich, dostarczonych Ukrainie w ramach wsparcia po rosyjskiej napaści w 2022 roku. Obok 54 egzemplarzy przekazanych przez Polskę w charakterze pomocy, Ukraina kupiła kolejne 54 armatohaubice.
Ze względu na kwotę i skalę zamówienia jest to największa umowa eksportowa polskiej zbrojeniówki, większa nawet od malezyjskiego zamówienia na 48 czołgów PT-91M z 2003 roku. Łącznie Ukraina otrzymała lub otrzyma 108 Krabów – to więcej, niż użytkuje obecnie Wojsko Polskie.
Polskie armatohaubice zostały dostrzeżone wśród sprzętu, który bierze udział w ukraińskim natarciu w obwodzie kurskim. Do ataku na Rosję Ukraina przeznaczyła dobrze wyposażone i doświadczone brygady, użytkujące m.in. niemieckie bojowe wozy piechoty Marder 1A3, amerykańskie kołowe transportery Stryker i polskie Rosomaki.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
Wśród biorących udział w ataku czołgów, obok ukraińskich T-64BW, walczą także przekazane przez Polskę PT-91 Twardy, charakteryzujące się niższą masą od czołgów z Zachodu. Według nowych doniesień z frontu, polski sprzęt reprezentują także armatohaubice Krab.
Jak Ukraińcy oceniają Kraba?
Jest to broń bardzo wysoko oceniana przez Ukraińców. Jak podkreślał były ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz, "armatohaubice Krab naprawdę zmieniły sytuację na froncie".
Wtórował mu ukraiński oficer o pseudonimie Rym: "Mogę oceniać je wyłącznie pozytywnie (...) Tworzone są kompleksy zwiadowczo-ogniowe, w których skład wchodzi armatohaubica Krab, pilot drona i obserwator. Te trzy komponenty na froncie działają po prostu idealnie".
Obok pochwał zdarzają się jednak także głosy krytyki. Ukraiński artylerzysta Andrij Kobzar, mający doświadczenia z różnymi zachodnimi systemami artyleryjskimi, nazwał Karaba konstrukcją "niedokończoną, nieprzemyślaną i bardzo surową". Skrytykował zarazem niski poziom ochrony, zapewnianej przez pancerz polskiej armatohaubicy.
AHS Krab na wojnie w Ukrainie
Na pozytywne opinie Kraby zasłużyły m.in. dlatego, że są w stanie bezproblemowo strzelać amunicją kalibru 155 mm od różnych dostawców, z ładunkami miotającymi o różnej charakterystyce i jakości, co w przypadku zachodniego sprzętu stanowi niekiedy problem.
Atutem Krabów jest także wysoka niezawodność, będąca – częściowo – pochodną braku automatu ładowania. W warunkach frontowych, gdzie staranna konserwacja i zachowanie norm eksploatacyjnych nie zawsze są możliwe, stanowi to cenną zaletę.
Wielomiesięczne walki ujawniły również inną zaletę Krabów – bardzo wysoką jakość wykonania luf. Dzięki niej uczestniczące w intensywnych walkach Kraby, mimo wystrzelenie tysięcy pocisków (fabryczna norma przewiduje wymianę lufy po 1500 wystrzałów) nadal zachowują wysoką celność, pozwalając na nieprzerwaną eksploatację.
Polskie armatohaubice stały się jednym z ważnych celów dla rosyjskiej artylerii i amunicji krążącej, jak bezzałogowce z rodziny Łancet. W rezultacie do tej pory bezpowrotnemu zniszczeniu uległo 27 lub 28 dostarczonych przez Polskę Krabów.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski